Koncert Delirious                                  
SPODEK 17.12.2008r. KATOWICE           

SPODEK ODLECIAŁ

           Nasza wyprawa na koncert zaczęła się o godzinie 7 rano. Grzecho po nocnej podróży samochodem zawitał do Kalisza i rozpoczęliśmy podróż do Katowic, która nie obyła się z przygodami, mimo że wyjechaliśmy ze sporym zapasem czasowym. Akredytacje trzeba było odebrać do godz. 16.10. Nie ma jak wiara i modlitwa. Po oczekiwania na rozładowanie korka na autostradzie i lekkim błądzeniu po Katowicach, też w korkach, przybyliśmy o 16.06 pod SPODEK i udaliśmy się po odbiór akredytacji, po czym poszliśmy zobaczyć przygotowania do koncertu. Spodek zawsze kojarzył mi się z dużą halą, mimo że bywałem tam wielokrotnie to po raz pierwszy byłem dumny, że dziś zabrzmi w nim muzyka CCM. Rzecz jeszcze kiedyś niemożliwa i niewyobrażalna. W środku przygotowania pełną parą. Na scenie ustawia się grupa TGD po wcześniejszej próbie Delirious. Scena szeroka na ponad 12 m i głęboka na 10 m, z boku po obu stronach 2 wieże z nagłośnieniem wraz z dwoma telebimami. Rzecz od razu rzucająca się w oczy to kolejny, olbrzymi telebim z tyłu na horyzoncie sceny. Mogę powiedzieć z własnego bardzo dużego doświadczenia, że produkcja koncertu była przygotowana perfekcyjnie, nie odbiegała poziomem od normalnych produkcji światowych.

           W czasie oglądania sceny spotkaliśmy naszych przyjaciół z telewizji chrześcijanin. Gdy nadeszła godzina 17.10 poszliśmy na miejsce zbiórki celem udania się na konferencję prasową z zespołem. Z nami udała się spora grupka dziennikarzy, w sumie około 30 osób. Krętymi korytarzami dotarliśmy do pomieszczenia na zapleczu sceny. W myśl zasady "kto pierwszy ten lepszy" zajęliśmy miejsce w drugim rzędzie, jak najbliżej stołu, przy którym miał za kilka chwil zasiąść zespół. W powietrzu czuło się nastrój oczekiwania i tego co się wydarzy za kilka minut.
konferencja prasowa: Martin Smith Godzina 17.30 wybiła i proszę mi wierzyć, Delirious wchodzi przywitany gorącymi oklaskami i fleszami aparatów fotograficznych. Po krótkim przywitaniu przez Henryka Króla z Deo Recordings rozpoczęła się konferencja prasowa. Padały różne pytania czy to o koniec kariery, wiarę, rodzinę, inspiracje muzyczne czy czym dla muzyków jest być artystą z gatunku CCM. Na wszystkie pytania zespół odpowiadał bardzo cierpliwie. Mnie poruszyło stwierdzenie, które powiedział Stu, gitarzysta, że zawsze chcieli grać dobrą muzykę rockową i przy tym wielbić i głosić Jezusa, robić to na profesjonalnym poziomie. Martin Smith natomiast powiedział, że mimo iż robią to w prawie niezmienionym składzie od 16 lat to wciąż są bardzo dobrymi przyjaciółmi i wspaniałą wspólnotą, zachowującą jedność, uczęszczającą do tego samego kościoła prowadzonego przez tatę basisty Jona Thatchera. Kolejny raz mogłem się przekonać, że pracując w grupie ważna jest jedność duchowa. Ciekawostką jest to, że Martin był w Katowicach ze swoją najstarszą córką z szóstki swoich dzieci. Profesjonalnie zorganizowana konferencja minęła bardzo szybko. Po pamiątkowym wspólnym zdjęciu zespołu, grupa opuściła pomieszczenie.

           TGD Na sali koncertowej ludzi przybywało z minuty na minutę. Można było zobaczyć wielu uśmiechniętych chrześcijan z wielu miejsc z Polski. O godzinie 18.50 na środek sceny wyszedł konferansjer wieczoru Rafał Boniśniak, zapraszając na środek sceny organizatorów koncertu Henryka Króla i ks. Adama Pradelę. Po bardzo krótkiej szczerej modlitwie o działanie Ducha Św. na scenę wyszedł zespół TGD. Szczerze mówiąc, trudne zadanie stanęło przed nim aby zarówno rozgrzać publiczność i przygotować do koncertu gwiazdy wieczoru, grupy Delirious. Jednak od pierwszych minut dało się słyszeć radość jak i bardzo dobry dźwięk, czego zasługą był "nadworny" akustyk zespołu - Wojtek Białoskórski. Maleo RR Zespół zaprezentował stare jak i zupełnie nowe utwory z niedawno wydanej płyty PS. Sam Piotr Nazaruk stwierdził, iż to koncert promujący nową płytę zespołu. Usłyszeliśmy zatem takie piosenki, jak "Błogosław duszo moja Pana", "Dniowi dzień, nocy noc" czy "Kto zaufał Ci". Publiczność doskonałe się bawiła i bardzo żywiołowo reagowała na zachęty Piotra do oddania chwały Jezusowi. Może nowe piosenki nie są z gatunku, że się je pamięta po pierwszym przesłuchaniu, ale po drugim na pewno. Myślę, że wykorzystanie rymów rapu w osobie Mirka "Koli" Kolczyka dało zupełny inny obraz zespołu. Sekcja i chór brzmiał niemalże idealnie co jest zapewne wynikiem wielu prób i zgrania całego zespołu. Należy dodać, że wszystkie teksty utworów były wyświetlane na telebimach wraz ze znakomitymi wizualizacjami nadającymi klimat do piosenek i koncertu. Zespół zagrał pełną godzinę, wprowadzając powoli klimat do gwiazdy wieczoru. Po koncercie TGD nastąpiła 30 minutowa przerwa techniczna na przygotowanie do koncertu głównej gwiazdy wieczoru, grupy Delirious.

Delirious?            Wreszcie zgasły światła i prowadzący zapowiedział grupę Delirious a to co było potem to "kosmos"! Zespół wyszedł na scenę przy ogłuszającej fecie publiczności, w dobrze skrojonych garniturach z ładnym białym napisem na plecach "KOMFORT", nawiązującym do ostatniej ich płyty "Kingdom Of Comfort". Zaczęli bardzo mocno, rockowo, piosenką RAIN DOWN, czym niemalże wprowadzili absolutne szaleństwo na widowni. Całość okraszona była znakomitymi efektami, grą świateł czy multimedialną wizualizacją. Po bokach sceny wyświetlane były teksty piosenek po polsku i angielsku, więc kto lingwista mógł śpiewać ile dusza zapragnie. Delirious? Od pierwszych chwil Martin niemalże zahipnotyzował publiczność, mając z nią doskonały kontakt. Po pierwszej piosence powiedział, że miło być w Polsce, gdyż marzeniem jego było aby tu zagrać i wreszcie mogą to zrobić. Zespół zagrał prawie cały materiał z płyty "Kingdom Of Comfort" wraz z takimi hitami jak "History Maker", "Majesty" czy "Glorious". Naprawdę muszę przyznaż, że chłopaki dają z siebie wszystko na koncertach, a nasza publiczność śpiewała niemalże wszystkie piosenki zespołu. Smith zachęcił do oddania chwały Jezusowi, aby spodek niemalże odleciał z pieśnią uwielbienia na całe Katowice i Polskę. Brzmienie zespołu było fenomenalne, niczym puszczone z płyty CD - widać 16 lat wspólnej służby. Półtora godziny minęło bardzo szybko niczym akademicki kwadrans. Na koniec zespół zagrał bis oraz wydarzenie bez precedensu: zaśpiewał z towarzystwem grupy TGD. GODZINA 22.10 I KONIEC KONCERTU.

Mała refleksja:
Koncert i inicjatywa świetna, cały spodek mógł modlić się i uwielbiać Jezusa. Nie było podziału na różne denominacje tylko chwała i wywyższanie imienia JEZUS. Zespoły poprzez muzykę chwaliły i modliły się do Stwórcy. Każdy będąc w Spodku mógł doświadczyć realnej obecności Jezusa. Widziałem wielu ludzi wznoszących ręce i głowę ku górze, wielbiąc Boga tak jak potrafią. CHYBA TO BYŁO NAJWAŻNIEJSZE W TYM KONCERCIE - UWIELBIENIE I IMIĘ JEZUS.
Tekst: Andrzej Nowicki, fot.: Grzecho
ps. więcej zdjęć z festiwalu w galerii KDM
kartka z pamiętnika Stu G nt. koncertu w Polsce:
http://www.delirious.co.uk/html/tour/diaries/20081217/182/katowice.html